Toronto wymieni słupy pod ogromne znaki ograniczenia prędkości po krytyce premiera Forda

32

Premier Ontario Doug Ford publicznie wyśmiał urzędników Toronto z powodu wyzwań logistycznych związanych z instalacją nowych, niezwykle dużych znaków ograniczenia prędkości. Znaki, stanowiące część ogólnoprowincyjnej inicjatywy mającej na celu wymianę fotoradarów (które Ford zakazał w ramach „wyciągania pieniędzy”), są podobno za duże w stosunku do istniejącej infrastruktury na niektórych obszarach.

Problem: Znaki są większe niż słupy

Nowe tymczasowe znaki ograniczenia prędkości dla 20 stref szkolnych w Toronto mają trzy stopy szerokości i osiem stóp wysokości. Oznacza to, że same znaki mają niemal tę samą wysokość, co słupy, na których obecnie umieszcza się znaki drogowe. W Ottawie, gdzie podobne znaki zostały już zamontowane, urzędnicy musieli zainstalować w celu ich podparcia drewniane słupy o wysokości 3 metrów.

Burmistrz Toronto Olivia Chow potwierdziła, że ​​miasto będzie musiało wymienić słupy, aby pomieścić większe znaki, a prowincja zobowiązała się pokryć koszty.

Reakcja Premiera Forda: „To żart”

Ford wyraził niedowierzanie, że Toronto nie poradzi sobie z instalacją, mówiąc: „Kiedy mi to powiedzieli, roześmiałem się głośno… Czy powinienem tam sam pojechać i pokazać im, jak postawić duży szyld?” Zasugerował, że problem stanowi kolejną wymówkę dla nieefektywności i wezwał miasto do rozważenia alternatywnych środków ograniczających prędkość, takich jak progi zwalniające.

Ograniczone alternatywy: progi zwalniające i migające światła

Plan prowincji dotyczący zastąpienia kamer znakami, progami zwalniającymi i migającymi światłami napotyka dalsze ograniczenia. Spośród 150 lokalizacji, w których obowiązuje zakaz fotoradarów, tylko w 21 zatwierdzono ustawianie progów zwalniających lub poduszek, a w żadnej nie można umieścić progów zwalniających lub rond.

Wydajność jest wątpliwa

Badania opublikowane przez Toronto Star pokazują, że duże znaki ograniczenia prędkości nie wystarczą, aby znacząco zniechęcić do nadmiernej prędkości lub agresywnej jazdy.

Sytuacja uwypukla napięcie między decyzjami politycznymi a praktycznym wdrożeniem, w związku z czym Ford promuje alternatywę dla kamer, która wymaga znacznych dostosowań infrastruktury. Skuteczność nowego podejścia pozostaje niepewna.